10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Gen. Polko po słowach gen. Kukuły. "Chcesz pokoju, szykuj się do wojny"

Myślmy logicznie, patrzmy na to, co jest w tej chwili realnym zagrożeniem. Zbudujmy zespoły analityczne składające się z tych ludzi, którzy mają pojęcie o sztuce wojskowej, a nie bawmy się w papugi, które naśladują nie zawsze mądre czy najlepsze rozwiązania – mówi portalowi Niezależna.pl były dowódca jednostki specjalnej „GROM” gen. dyw. Roman Polko, komentując pomysły na przeciwdziałanie zagrożeniu ze strony Rosji.

Roman Polko
Roman Polko
Tomasz Hamrat - Gazeta Polska

Gen. Kukuła: to nasze pokolenie stanie z bronią w ręku 

Podczas inauguracji roku akademickiego w Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generał Wiesław Kukuła powiedział m.in., że „wszystko wskazuje na to, że jesteśmy tym pokoleniem, które stanie z bronią w ręku w obronie naszego państwa”. - Wygramy ją, wrócimy i będziemy nadal budować Polskę, ale coś się musi wydarzyć. Musimy zbudować siły zbrojne przygotowane do tego typu działań – dodał.

Słowa generała wywołały spory szok, co sprawiło, że musiał się on z nich tłumaczyć. Jednak dziś w pewnym zakresie potwierdził je minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz, przyznając, że nie jest to „odosobniony głos”.

Także dziś pisaliśmy o niepokojących doniesieniach z Litwy. Tamtejsze ministerstwo obrony poinformowało o tworzeniu fortyfikacji obronnych mających chronić ten kraj przed ewentualną inwazją rosyjską z Obwodu Królewieckiego. - Litwa ufortyfikowała kolejny most nad Niemnem na trasie z Kaliningradu. Umocnienia postępują zgodnie z planem, a niektóre mosty mają zostać zburzone [wysadzone po uzyskaniu zweryfikowanych informacji wywiadowczych-red.]. Umocnienia będą wspierane siłą ognia, w razie potrzeby, aby zatrzymać i zniszczyć wroga – napisało litewskie ministerstwo obrony na platformie X.

Dodano, że umocnienia fizyczne (jeże, „zęby smoka”) są jedynie elementami pomocniczymi i w razie potrzeby będą osłaniane ostrzałem. Kiedy wróg zostanie spowolniony, zostanie zniszczony.

Czy grozi nam wojna?

Pytany przez Niezależna.pl o te doniesienia z ostatnich dni gen. dyw. Roman Polko uspokajał. Podkreślił, że szef sztabu generalnego o czekającej nas wojnie „mówił do podchorążych i pewnie chciał uzyskać taki efekt psychologiczny, polegający na tym, żeby studenci Akademii Wojsk Lądowych mieli świadomość realizmu tego szkolenia”. - Nie na zasadzie: „przeżyjemy przygodę z wojskiem”, tylko na zasadzie: „po to się szkolimy, aby być gotowym do walki”, bo to jest bardzo istotne. I myślę, że ten efekt warto osiągnąć – ocenił. Na pytanie czy możemy mówić o bezpośrednim zagrożeniu wojną stwierdził:

„Na razie Putin Charkowa nie zdobył, spod Kijowa się wycofał i wojsk rosyjskich pod Lwowem nie widać. I - krótko mówiąc - niewiele wskazuje na to, żeby w najbliższych latach miały tam być, co nie znaczy, że mamy odpuścić".

– powiedział gen. Polko.

Przypomniał jednocześnie o zasadzie: „chcesz pokoju, szykuj się do wojny”. - I to jest to, o czym warto pamiętać – podkreślił.

- To, z czym się teraz mierzymy, to obrona naszej przestrzeni powietrznej. I tu chciałbym usłyszeć o jakimś sensownym rozwiązaniu. Rosyjskie rakiety czy drony bezkarnie przekraczały naszą przestrzeń, a myśmy do tej pory nie wypracowali takiego systemu, który by pozwalał należycie reagować

– wskazał były dowódca jednostki specjalnej „GROM”..

Dodał, że „dyskusja czy zestrzelić czy nie zestrzelić w momencie, kiedy ta rakieta już jest wystrzelona, to jest trochę późno, ponieważ jest to zjawisko czy rzecz przewidywalna”.

- Wracając do wypowiedzi gen. Kukuły: nie zgadzam się z tym, że jesteśmy pokoleniem, które będzie musiało walczyć. Rozumiem to, że takie przesłanie miało na celu weryfikację i selekcję tych, którzy są gotowi do tej walki. I oczywiście, to, co jest kluczowe i to, za co odpowiada dzisiaj armia, to budowanie takich zdolności bojowych i przeświadczenia, że gdyby coś się działo, to walkę po prostu podejmiemy

– ocenił gen. Polko..

Litwini budują fortyfikacje – co z Tarczą Wschód?

Komentując doniesienia o działaniach Litwy, która obawia się inwazji rosyjskiej z kierunku Obwodu Królewieckiego przyznał, że „rzeczywiście, ten kierunek może być zagrożony”. - Ale szczerze mówiąc chciałoby się, żeby to było największe zagrożenie, że wojska lądowe i czołgi się tamtędy przetoczą, bo one są stosunkowo łatwe do niszczenia – tłumaczył.

- Nie uważam wcale, że Tarcza Wschód [Narodowy plan bezpieczeństwa „Tarcza Wschód”, zakładający budowę umocnień wzdłuż granicy Polski z Białorusią i Rosją-red.], to jest coś na „tu i teraz”, ponieważ ja nie widzę przy naszej granicy jakichś dywizji, które byłyby zdolne prowadzić działania przeciwko Polsce. Zagrożenia na „tu i teraz” to jest obrona powietrzna. Pytanie do naszego MON-u, zanim zaczniemy naśladować Litwinów, do naszych polityków: co zrobiono, żebyśmy mieli właściwy system rozpoznania? No bo podczas wtargnięcia tego ostatniego drona okazało się, że mamy przestarzały system rozpoznania, jeżeli chodzi o wykrywanie środków ataku powietrznego wroga

- tłumaczył rozmówca Niezależna.pl.

Przyspieszyć zakupy

Wskazał na konieczność przyspieszenia zakupu „balonów, które miały być kupowane w Stanach Zjednoczonych” [W maju br. Władysław Kosiniak-Kamysz podpisał umowę dotyczącą zakupu w USA czterech balonów rozpoznawczych (aerostatów) z podwieszanymi radarami o wartości 960 mln dolarów-red.] oraz „systemów wielowarstwowej obrony powietrznej w ramach kontraktów, które już zawarto, w ramach Unii Europejskiej”. - Przypomnę, że perspektywa dokończenia tego, to jest dziesięć lat. Czyli dopóki tego nie ma, to warto w taki sposób działać w sojuszu NATO, aby one były czasowo z innych krajów dyslokowane na naszą granicę, na północno-wschodnią flankę NATO – zaznaczył.

Podkreślił także konieczność budowy potencjału, który mógłby zabezpieczyć Polskę przed groźbą działania rosyjskich grup dywersyjnych. - Pytanie: w jaki sposób siły specjalne są rozbudowywane, wzmacniane. W jaki sposób pod tym względem budujemy naszą odporność - zastanawiał się były dowódca jednostki „GROM”.

Armia to nie prewencja

- Ostatnią rzeczą jest budowanie tej Tarczy Wschód w wymiarze wielokilometrowym, tak jak fortyfikacje typu Linia Maginota. Wcześniej wypadałoby zbudować jednak coś w samym Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji w Straży Granicznej, żeby armia, która powinna się zgrywać w nowoczesnych środkach walki, które pozyskuje, mogła to robić, a nie zastępowała oddziały prewencyjne, które powinna już dawno wygenerować Straż Graniczna w realizacji zadań przeciwko nielegalnej imigracji. Żołnierz nie szkoli się i nie jest przygotowany do tego, żeby walczyć z człowiekiem, który posługuje się procą, kamieniem czy kijem. Na pewno żołnierze nie będą do tych ludzi strzelać. Bo to też jest jakiś absurd, że budujemy jakieś prawo użycia broni, podczas gdy nawet sumienie nie pozwoli żołnierzowi, żeby strzelał do człowieka, który nie posiada uzbrojenia

- ocenił nasz rozmówca.

Podkreślił, że żołnierze „mają być obecni na granicy, żeby być gotowymi do walki z formacjami zbrojnymi”. - Myślmy logicznie, patrzmy na to, co jest w tej chwili realnym zagrożeniem. Zbudujmy zespoły analityczne składające się z tych ludzi, którzy mają pojęcie o sztuce wojskowej, a nie bawmy się w papugi, które naśladują nie zawsze mądre czy najlepsze rozwiązania. „Zęby smoka” przeciwko migrantom? Bo czołgów nie widzę – podsumował gen Polko.

 



Źródło: niezalezna.pl

#Roman Polko #Tarcza Wschód

po